Większość rodziców, zapytanych o zmysł, który ma największy wpływ na rozwój mowy, bez wahania trafnie wskazuje słuch. Bez niego mały człowiek nie mógłby trafnie rozpoznać dźwięków z otoczenia i powiązać zbitek sylab z konkretnym znaczeniem. Czy jednak aby na pewno, jeśli dziecko wydaje dźwięki, to znaczy, że je słyszy? Kiedy warto sprawdzić stan narządu słuchu i jakie inne zmysły mają wpływ na prawidłowy rozwój mowy?
Czy jeśli dziecko mówi „ma-ma” to na pewno dobrze słyszy?
Kiedy dziecko głuży robi to niezależnie od rozwoju słuchu. Natomiast kolejny etap rozwoju mowy – gaworzenie – jest już w dużej mierze zależne od słuchu. Dziecko słysząc wypowiadane przez siebie sylaby, powtarza je i utrwala. Zdarza się jednak, że nawet jeśli występuje niedosłuch, a rodzic pochylając się nad potomkiem powtarza proste słowa „ma-ma”, „ta-ta”, „ba-ba”, mocno zaznaczając sposób artykulacji poszczególnych spółgłosek – w pewnym momencie dziecku udaje się je odwzorować, mimo niewyraźnego odbioru dźwięków. Gdy to się dzieje i wywołuje pozytywne emocje nadawcy, dziecko zaczyna kojarzyć konkretną aktywność artykulacyjną z radością odbiorcy, a później próbuje ją powtarzać. Układ słuchowy jest bowiem tylko jednym z elementów skomplikowanego procesu mówienia. Ogromną rolę w procesie rozwoju mowy odgrywa skorelowany z nim układ przedsionkowy. Połączone są one wspólnym nerwem przedsionkowo – ślimakowym, który unerwia ucho wewnętrzne i przekazuje do mózgu zarówno informacje słuchowe jak i te pochodzące ze zmiany ułożenia głowy względem siły grawitacji. Ponadto układ przedsionkowy wpływa na zdolność kontroli motorycznej i planowania motorycznego, które są niezbędne do wytworzenia zrozumiałej mowy.
Mowa jest aktem motorycznym, angażującym wiele mięśni całego ciała. Wymaga dobrego planowania ruchu oraz koordynacji pracy mięśni różnych układów: oddechowego, fonacyjnego i artykulacyjnego. Wypowiedzenie jednej sylaby wymaga udziału od 8 do 10 części ciała oraz skoordynowanego ruchu około 70 mięśni! Jeśli zmysł wzroku, układ przedsionkowy i proprioceptywny funkcjonują poprawnie – możemy nie zauważyć, że dziecko przed ukończeniem drugiego roku życia nie słyszy lub niewyraźnie odbiera dźwięki. Czas diagnozy i odpowiednie ukierunkowanie ewentualnej terapii od wczesnych chwil życia pozwala niejednokrotnie, w dobie współczesnej technologii i dokonań medycyny, zniwelować część zaburzeń i umożliwić dziecku prawidłowy rozwój.
Uświadomienie sobie, że w akt mowy zaangażowane jest praktycznie całe ciało, pozwala nam dostrzec powiązanie nie tylko między dysfunkcjami słuchu, ale też zaburzeniami pracy układu przedsionkowego a kształtowaniu się mowy i artykulacji. Brak stabilizacji centralnej ciała, nieprawidłowości w napięciu mięśniowym obręczy barkowej, szyi, żuchwy mają wpływ na pracę mięśni artykulacyjnych.
Sygnały ostrzegawcze: Jak rozpoznać problemy w rozwoju narządu słuchu dziecka?
Na wczesnym etapie najbardziej oczywistym sygnałem, że dziecko ma trudności z narządem słuchu jest brak reakcji na dźwięki otoczenia. Jeśli mały człowiek nie zwraca uwagi na klaskanie, dzwonienie lub mowę, w momencie gdy odgłosy są wydawane z miejsca niebędącego w zasięgu jego wzroku – warto sprawdzić, czy nie występują u niego problemy słuchowe. Innym impulsem, który powinien nas zaalarmować jest występowanie u dziecka zapalenia ucha i innych chorób związanych z tym narządem. Dziecko, które odczuwa ból ucha, czasami nie sygnalizuje tego płaczem, a schorzenia potrafią występować bez dodatkowych objawów takich jak gorączka. Zdarza się, że tylko cicho pojękuje i stara się uśmierzyć ból, przytulając ucho do poduszki. W takich przypadkach, jeśli podejrzewasz, że dziecku coś dolega – warto udać się do specjalisty i ustalić przyczyny niepokojących zachowań.
Kiedy mały człowiek wchodzi w pierwszy rok życia i zauważasz, że rzadziej wydaje dźwięki inne niż płacz, czyli nie przechodzi płynnie z głużenia i gaworzenia w mowę – możliwe, że jest to związane z nieprawidłowym rozwojem narządu słuchu. U dzieci, które nie słyszą wydawanych przez siebie dźwięków, często zanika potrzeba ich wydawania. Nie odbierając bodźców dźwiękowych, nie mają motywacji do tego, by się bawić głosem, modulacją i brzmieniem poszczególnych głosek. Brak takiej aktywności może wynikać więc właśnie z niedosłuchu lub całkowitego niesłyszenia.
Kolejnym niepokojącym sygnałem jest nienaturalnie głośne mówienie. Dzieci z problemami słuchowymi często mają trudności z kontrolą głośności swojego własnego głosu. Mogą mówić zbyt głośno, ponieważ mają trudności w ocenie poziomu głośności mowy innych osób. Dodatkowo – jeśli dziecko nie słyszy różnicy, między wypowiadanym przez siebie słowem, a tym, które dochodzi do niego z ust rodzica (np. gdy dziecko mówi: „pa” i jest pytane, czy chodzi mu o „pa” czy „zupa” wygląda na zdezorientowane lub na każde z tych słów potwierdza, że o nie mu chodziło) – warto sprawdzić, czy nie wynika to z zaburzeń rozwoju układu słuchowego.
Ze względu na podobne umiejscowienie układu proprioceptywnego i słuchowego, problemy ze słuchem mogą wpływać na równowagę i koordynację dziecka. Może ono mieć trudności z utrzymaniem równowagi, chodzeniem po schodach, skakaniem lub ogólną koordynacją ruchową.
Oczywiście – wszystkie te sygnały mogą mieć swoje źródło w innym miejscu niż rozwój fizjologiczny. Kiedy jednak je dostrzegamy, niewątpliwie uzyskanie diagnozy wykluczającej trudności ze słuchem okaże się pomocne. Zanim przystąpimy do terapii logopedycznej lub neurologopedycznej – dobrze jest wykluczyć np. przerost migdałka lub inne nieprawidłowości wpływające na właściwy odbiór bodźców z otoczenia.
Układy przedsionkowy i proprioceptywny a rozwój mowy
Mówiąc o wpływie układu przedsionkowego na mowę nie można zapomnieć o znaczeniu ściśle współdziałającego z nim układu proprioceptywnego. Układ proprioceptywny, którego receptory umieszczone są w ścięgnach, mięśniach i stawach odpowiada za czucie ułożenia ciała, jego poszczególnych części względem siebie i środowiska. W tym również czucie ułożenia narządów mowy, czyli kinestezję artykulacyjną. Kiedy dziecko się porusza, receptory wysyłają informację proprioceptywną do układu nerwowego, gdzie wraz z informacjami przedsionkowymi jest ona opracowywana, wpływając na proces planowania i koordynacji ruchu. Mowa to motoryczny ciąg bardzo precyzyjnych i szybkich ruchów mięśni artykulacyjnych. Dobry poziom kinestezji artykulacyjnej jest więc niezbędny do efektywnej produkcji mowy. Dzieci o wysokim progu reaktywności proprioceptywnej (podwrażliwość proprioceptywna) nie otrzymują wystarczającej dawki bodźców z tego systemu, co obniża ich możliwości kinestetyczne, w tym czucie ułożenia narządów mowy.
Warto wspomnieć, że niedostateczna stymulacja proprioceptywna narządów artykulacyjnych może mieć też swoje źródło w bardzo powszechnym w dzisiejszych czasach nawykowym ustnym torze oddychania u dzieci oraz tendencji do przedłużania etapu papkowatego jedzenia podczas rozszerzania diety. Według niedawno przeprowadzonych badań od ok.50% do 60% dzieci w wieku od 3 do 7 lat ma otwarte usta w spoczynku, a co za tym idzie ustny tor oddychania. Pomijając logopedyczne i ortodontyczne negatywne konsekwencje tego stanu rzeczy, dzieci te przez większość czasu nie mają prawidłowej okluzji (pozycji stykania się zębów górnych z dolnymi), pozbawiając się tym samym doświadczeń proprioceptywnych z receptorów znajdujących się w…zębach (więzadłach umiejscowionych między zębodołem a zębem). Tworzy się błędne koło: oddychanie przez usta powoduje brak okluzji, który ogranicza bodźce propriocptywne potrzebne do zbudowania napięcia mięśni, czucia ułożenia warg i ich domknięcia…Ten sam mechanizm obserwujemy w konsekwencji opóźniania wprowadzania twardych pokarmów do diety dziecka, wymagających gryzienia i żucia lub dominacji miękkiej, „beżowej” diety w nawykach jedzeniowych dziecka. Przyczyna problemu jest tu jednocześnie rozwiązaniem – dostarczanie stymulacji proprioceptywnej poprzez trening żucia i gryzienia oraz ćwiczenia całego ciała wzmacnia mięśnie, pozwalając przeciwdziałać złym nawykom i wspierając terapię logopedyczną ukierunkowaną na wypracowanie prawidłowej pozycji języka na podniebieniu, domknięcie warg i utrwalenie oddechu przez nos.
Dlaczego warto włączyć terapię integracji sensorycznej do terapii logopedycznej?
W tradycyjnej terapii logopedycznej skupiamy się na stymulacji słuchowej i ruchowej jedynie w obrębie mięśni oddechowych, fonacyjnych i artykulacyjnych. Włączenie terapii integracji sensorycznej, której elementem bazowym jest stymulacja układu przedsionkowego, korzystnie wpływa na efektywność terapii mowy.
Istnieją badania, które potwierdzają, że aktywność przedsionkowa wywołuje spontaniczną werbalną odpowiedź, co wielu rodziców ma okazję obserwować na placu zabaw. Małe dzieci bujane na huśtawce lub kręcone na karuzeli w zależności od etapu rozwoju mowy, na którym się aktualnie znajdują, zaczynają gaworzyć, powtarzać różne słowa i sylaby, „bawić się” dźwiękami, naśladować linię melodyczną mowy lub śpiewać piosenki. Udowodniono również, że u dzieci ze współwystępującymi zaburzeniami integracji sensorycznej tradycyjna terapia logopedyczna oparta na usprawnianiu mięśni artykulacyjnych i ćwiczeniach słuchu fonemowego przynosi dużo mniejsze rezultaty niż identycznie prowadzona terapia u dzieci z prawidłowo przebiegającymi procesami sensorycznymi.
TEKST ODITIS
Źródła: