Popularne misie – szumisie, które w ciągu ostatnich lat stały się obowiązkowym elementem wyprawki przyszłej mamy to maskotki zaopatrzone w generator szumu, którego natężenie i rodzaj możemy kontrolować za pomocą aplikacji. Rekomendowane są jako gwarant spokojnego snu malucha, a co za tym idzie rodziców. Ich rzekoma skuteczność oparta jest na teorii czwartego trymestru dra Harvey`a Karpa przedstawionej w książce „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy”. Według dra Karpa noworodek do uspokojenia potrzebuje odtworzenia warunków, do jakich był przyzwyczajony w łonie matki. W tym ujęciu szum naśladujący sposób słyszenia przez dziecko w życiu płodowym jest niezbędnym warunkiem wyciszenia niemowlęcia.
Co to są szumisie?
Na stronie internetowej producent szumiących misiów przekonuje, że dzieci wyciszają się przy ich szumie, ponieważ przypomina im on dźwięki, jakie słyszały w brzuchu mamy. Znajdziemy tam również rekomendacje lekarzy i zadowolonych rodziców, zapewnienia, że nie ma absolutnie żadnych zagrożeń płynących z całonocnej ekspozycji dziecka na szum oraz zachęty do stosowania szumisia długo po przekroczeniu przez dziecko granicy czwartego trymestru. Mamy do wyboru nawet produkt dla dorosłych, który szumi nieprzerwanie przez 12 godzin… Wszystko to brzmi bardzo zachęcająco, zwłaszcza dla świeżo upieczonych rodziców, którzy zmagając się z permanentnym brakiem snu, chętnie uwierzą w powyższe zapewnienia, nieświadomi potencjalnych negatywnych konsekwencji.
Szumisie a zaburzenia snu
Jak długotrwałe stosowanie szumisiów wygląda z perspektywy terapeutów integracji sensorycznej, terapeutów słuchu i psychologów zajmujących się zaburzeniami snu? Zacząć należy od tego, że cała teoria szumu jako bodźca znanego dziecku z życia płodowego jest błędna, ponieważ sztucznie generowany szum zawiera tony o zupełnie innych częstotliwościach od tych, których doświadcza dziecko. Dźwięki otaczające dziecko w brzuchu mamy nie przekraczają 300 – 1000 hZ, natomiast sztucznie emitowany biały szum składa się przede wszystkim z wysokich częstotliwości – między 3000 a 22 000 hZ. Dodatkowo istnieje ryzyko, że dźwięki generowane przez szumisia będą dla dziecka po prostu za głośne. Zwłaszcza jeśli zabawka układana jest obok główki dziecka. Bezpieczne dla słuchu niemowlaka natężenie dźwięku trwającego godzinę i dłużej wynosi 50 dB. Tymczasem maksymalna głośność jednej z produkowanych w Polsce zabawek szumiących to 65dB. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dr Harvey Karp zaleca stosowanie białego szumu podczas wszystkich drzemek i przez całą noc, a szumiące zabawki mają wbudowane specjalne czujniki, które aktywują szum od razu po przebudzenia dziecka, nietrudno dojść do wniosku, że szum w takiej ilości i wydaniu to zbyt intensywny i potencjalnie szkodliwy bodziec dla delikatnego układu słuchowego dziecka. Jak więc interpretować rzekome wyciszające działanie szumu? W rzeczywistości to, co rodzice postrzegają jako uspokojenie jest reakcją obronną układu nerwowego dziecka na przebodźcowanie. Dziecko „ucieka” w sen, ponieważ tylko w ten sposób może odciąć się od nieprzyjemnego bodźca. Stosowany nadmiernie bodziec z czasem doprowadza do jego habituacji w układzie nerwowym. Oznacza to, że dziecko przyzwyczaja się do bodźca i nie potrafi później zasnąć bez niego. Stąd w praktyce zawodowej specjaliści spotykają się z dziećmi i dorosłymi „uzależnionymi” od korzystania z urządzeń generujących szumy i dźwięki podczas snu. Istnieją również badania sugerujące wpływ długotrwale stosowanego białego szumu na opóźnienie rozwoju mowy oraz zwiększenie ryzyka wystąpienia zaburzeń przetwarzania słuchowego. Dzieje się tak, ponieważ dziecko do prawidłowego rozwoju mowy i funkcji słuchowych potrzebuje doświadczać bogatego repertuaru naturalnych dźwięków, o częstotliwościach i natężeniu dopasowanych do etapu rozwoju delikatnego układu słuchowego. Nadmierne stosowanie urządzeń generujących szum może ograniczać i zaburzać ten proces.
Jak dziecko śpi, gdy szumiś szumi?
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt związany ze stosowaniem gadżetów „wspomagających” sen dziecka. Wspomniany już dr Harvey Karp rekomenduje używanie szumiących zabawek w celu uniknięcia długotrwałej deprywacji snu rodziców poprzez jak najszybsze nauczenie dziecka przesypiania całej nocy. Temat ten jest jedną z podstawowych kwestii poruszanych w różnego rodzaju poradnikach, których autorzy prześcigają się w podawaniu gotowych rozwiązań na przyspieszenie tego procesu. Dobrze jednak uświadomić sobie, że częste pobudki w nocy, zwłaszcza w okresie pierwszych trzech miesięcy życia, choć bardzo męczące dla rodziców, są czymś naturalnym i bardzo pożądanym z perspektywy procesu karmienia piersią.
Pierwsze tygodnie życia noworodka to okres bardzo silnego odruchu ssania i równie intensywnego rozwoju laktacji u mamy. Aby wspomagać ten proces dziecko powinno być przystawiane do piersi tak często i na tak długo jak potrzebuje. Również, a może nawet przede wszystkim w nocy, ponieważ jest to czas intensywnego wydzielania prolaktyny, hormonu, którego stężenie we krwi warunkuje produkcję mleka. Częste ssanie piersi w nocy utrzymuje wysoki poziom prolaktyny i stabilizuje proces laktacji. Dlatego mamom karmiącym piersią zaleca się częste przystawianie w nocy, wręcz wybudzanie dziecka na nocne karmienie. W tym kontekście stosowanie szumiących gadżetów w celu przedłużania drzemki i nocnego snu noworodka wydaje się pozbawione sensu, a wręcz szkodliwe.
Dlaczego nie warto korzystać z szumisiów?
Czy w świetle powyższych argumentów istnieje jakakolwiek zasadność stosowania tego typu urządzeń? Wydaje się, że nie, ponieważ ich rzekome działanie oparte jest na błędnym założeniu: generowane sztucznie szumy różnią się od dźwięków, które słyszy dziecko w łonie matki. Ponadto, nawet przy zastosowaniu zasad bezpieczeństwa – ustawieniu najniższego natężenia i częstotliwości dźwięku, w odpowiedniej odległości od łóżeczka dziecka i stosowaniu tylko w wyjątkowych sytuacjach – nikt nie jest w stanie zagwarantować, że dostarczona dziecku dawka szumu nie jest dla niego szkodliwa. Ze względów etycznych nigdy nie będzie możliwe przeprowadzenie badań na dzieciach.
Pozostaje więc zaufać zdrowemu rozsądkowi, w oparciu o informacje dostarczone przez specjalistów zajmujących się rozwojem dzieci. Zachowanie ciszy w sypialni dziecka, jak wskazują obserwacje badaczy, ma lepszy wpływ na zdrowy sen w pierwszych latach życia niż generowanie nienaturalnego szumu. Nawet bez ekspertów możemy to potwierdzić doświadczalnie, wybierając się w miejsce, gdzie nie słychać miejskiego szumu i odkrywając relaks płynący z wyciszenia. Potrzeby dziecka w tym zakresie nie różnią się znacznie od tych naszych, dorosłych.
Źródła:
https://www.wymagajace.pl/bialy-szum-bezpieczny-dla-twojego-dziecka/
Karp H., Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy, Wydawnictwo Mamania, 2012.
Nehring-Gugulska M., Warto karmić piersią i co dalej, Warszawa 2009.